Muslic o Lasme: „Nigdy nie chciałam, żeby odszedł”

Po zwycięstwie nad Bochum nastrój w Schalke był optymistyczny. Trener Miron Muslic mówił o postępach Royal Blues i pochwalił napastnika Bryana Lasme. Bramkarz Loris Karius błyszczał, broniąc rzut karny – ale wciąż był sfrustrowany.
Gratulacje: trener S04 Miron Muslic ściska zwycięzcę meczu Bryana Lasme. IMAGO/Maximilian Koch
Sześć punktów w trzech meczach: FC Schalke może być zadowolony z początku sezonu. Po zwycięstwie 2:1 nad Bochum trener Miron Muslić powiedział Sky : „To zwycięstwo jest potwierdzeniem, że jesteśmy na dobrej drodze. Twardo stąpamy po ziemi, ale pragniemy więcej. Taki był przekaz – nic więcej, nic mniej”.
To, że zwycięstwo ostatecznie wystarczyło, to również zasługa rezerwowego Bryana Lasme, który strzelił decydującego gola na 2:1. Francuz i Iworyjczyk był niedawno uważany za potencjalnego zawodnika do odsprzedaży, ale teraz wraca do gry w Schalke.
Pochwały Muslica dla Lasme„Nigdy nie chciałem, żeby odszedł” – wyjaśnił Muslic, dodając, że napastnik „daje nam dokładnie to, czego potrzebujemy. Zmienia pozycję w pionie po przejęciu piłki, atakuje z głębi boiska. Do tego potrzebni są zawodnicy, którzy potrafią utrzymać tę intensywność, a nie tylko chęć do sprintu. W dużej mierze chodzi o pewność siebie, a my staramy się mu ją dawać tydzień po tygodniu”.

A Lasme obecnie się odwdzięcza. Po zwycięskim golu 1:0 w Pucharze Ligi z Lokomotivem Lipsk, trafił teraz do siatki również w lidze. Dla Muslicia jest jasne: „Lasme jest na bardzo dobrej drodze. Trzeba sprowadzić napastnika z pewnością siebie”.
Karius i jego sekret karnyPewność siebie to również coś, czego bramkarze potrzebują – oczywiście, oprócz treningów meczowych. Loris Karius jest na dobrej drodze do zdobycia obu. Bramkarz S04 zabłysnął przed przerwą, broniąc rzut karny przeciwko Kevinowi Vogtowi . Później przyznał, że był zirytowany tym, że został okradziony przez Marlona Rittera w przegranym 0:1 meczu z Kaiserslautern tydzień temu.
W meczu z Bochum chciał ponownie „zremisować”. Zdradził również, że myślał nawet o Vogcie jako o strzelcu. „Dwóch ostatnich było niecelnych i myślałem, że może zostaną zastąpieni. Potem przyjrzałem się też Vogtowi”.
Ale w przypadku rzutów karnych „zawsze liczy się odrobina szczęścia” – przyznał Karius i, odnosząc się do obronionego rzutu karnego: „Myślałem, że strzeli trochę celniej. Dzięki temu miałem piłkę w obu rękach i mogłem ją dobrze prowadzić. To nie był najtrudniejszy strzał w mojej karierze”. Vogt też musiał to rozumieć. „Muszę strzelić lepiej” – trafnie ocenił swoją próbę. Była „solidna”, ale „niezbyt dobra”. „Muszę się bardziej postarać”.
Karius był jednak również zirytowany – a konkretnie golem Gerrita Holtmanna na 1:0. Najpierw sparował potężny strzał z dystansu Matsa Pannewiga, ale potem dobitka Holtmanna udaremniła jego strzał, który trafił w bliższy słupek. „Nie powiedziałbym, że to był błąd, ale oczywiście jestem zirytowany. Moim celem jest utrzymanie piłki” – powiedział bramkarz, zaznaczając, że to dopiero jego trzeci mecz w ciągu czterech miesięcy. „Dzięki treningowi meczowemu to się już nie zdarza”.